Ładowanie

Stoicyzm – inżynier o filozofii

Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że napiszę wpis na blogu, którego motywem przewodnim będzie filozofia to dość rubasznie wyśmiałbym go w twarz. Serio, rozważania filozoficzne to był dla mnie zawsze bezsens i strata czasu. Tłumaczyłem sobie to tym, że jestem umysłem ścisłym, którego interesują rzeczy bardziej materialne, będące tu i teraz. Przecież jestem inżynierem, konstruktorem, w wolnych chwilach zajmuję się programowaniem, interesuję się nowymi technologiami. Nadmierne rozmyślanie nad sensem życia, samorozwój czy dbanie o swój komfort psychiczny to nie dla mnie! Jest to jednak błędne szufladkowanie ludzi na umysły ścisłe i humanistów, które zostało nam wpojone mniej więcej na poziomie szkoły podstawowej, gdzie humanistami błędnie, według mnie, nazywano ludzi dobrych w przedmiotach jak język polski czy historia, a kompletnie nieogarniających matematyki czy fizyki. Nazwanie takich ludzi humanistami to jak splunąć w twarz prawdziwemu humaniście! Dla mnie definicją humanisty jest:

Humanista to osoba oczytana, światła i wszechstronnie uzdolniona, która ma rozległą wiedzę z wielu różnych dziedzin.

Powyżej zdefiniowana osoba to właśnie prawdziwy humanista, a nie osoba, która miała problemy z zaliczeniem obowiązkowej matury z matematyki, której poziom trudności jest taki, że posiadanie problemów z jej zdaniem to żenada. Oczywiście nie mówię tutaj, że każdy powinien być wyśmienity w każdej dziedzinie, ale w mojej ocenie kluczem do bycia inteligentną osobą jest posiadanie choć podstawowej wiedzy ogólnej na poziomie pozwalającym prowadzić sensowną dyskusję na niemalże każdy temat lub jeżeli dany temat nie jest nam znany to umiejętność sformułowania takich pytań, aby nakłonić rozmówcę do przybliżenia go nam w sposób, który pozwoli nam go zrozumieć przy wsparciu wiedzy na inne tematy, którą już posiadamy.

Wróćmy jednak do tematu wpisu, bo powyższa dygresja stała się niebezpiecznie rozległa. Zdaje się, że odnalazłem mój kolejny trigger, co z ang. można by to było przetłumaczyć jako temat zapalny, czyli taki który wzbudza we mnie pewne emocje, bezpodstawną ekscytację? Nie jest to zgodne ze stoicką postawą! Tematem dzisiejszego wpisu jest właśnie stoicyzm (prośba o nie mylenie z neostoicyzmem!), czyli z definicji filozofia wywodząca się ze starożytnej Grecji, jednak dla mnie jest to bardzo ciekawy sposób patrzenia na świat i radzenia sobie z praktycznie wszystkim.

Jak i dlaczego?

O stoicyzmie dowiedziałem się tak naprawdę z podcastu Radka BudnickiegoLepiej Teraz, na który z kolei trafiłem przez jeszcze inny podcast, w którym Radek był gościem. Gdybym nie usłyszał wtedy Radka, a jedynie przeczytał sam opis jego podcastu to pewnie nie zdecydowałbym się na dodanie go do mojej, głównej listy z podcastami, które słucham regularnie. Pomyślałbym wtedy, że jest to kolejny coachingowo-mentorski bełkot. Niestety tak w Polsce postrzegane są materiały dotyczące samodoskonalenia, a dzieje się tak za sprawą pseudotrenerów, którzy wciskają ludziom kit, aby tylko wyciągnąć łatwe pieniądze. Jednak z Radkiem jest jakoś inaczej. Określę to tak – dziwnie byłoby mi powiedzieć do niego Panie Radosławie, bo jest po prostu Radkiem, a chciałbym podkreślić, że nie widzieliśmy się nigdy na żywo, ba nawet nie zamieniliśmy nigdy słowa i pomimo, że cyklicznie dostaje się przez uszy do mojej głowy na spacerach z psem to na pewno nie wie w ogóle kim jestem, bo skąd miałby wiedzieć? Dążę do tego, że Radek jest osobą, która w jakiś sposób potrafi poprzez mikrofon stworzyć więź ze słuchaczem i której po prostu chce się słuchać.

Koniec Ody do Radka! Wracając do stoicyzmu, aktualnie jestem dopiero na etapie planowania lektury takich pozycji jak:

a więc jak widać jestem dopiero na początku drogi zgłębiania filozofii stoickiej, którą znam po trochu z w/w podcastu i z pobieżnej lektury treści internetowych na ten temat. Niemniej jednak już na tyle na ile ją poznałem jestem w stanie stwierdzić, że wiele z postaw stoickich gości już w swoim życiu i jest już w nim od dłuższego czasu. Wynika to prawdopodobnie z mojego charakteru, który ukształtował się na bazie moich życiowych doświadczeń, przeżyć lub relacji z innymi. Wprowadziłem je nie będąc świadomym, że mają one swoją nazwę i myślę, że jest wiele osób takich jak ja. Stoicyzm nie jest niczym nadzwyczajnym, nie wymaga wprowadzania ekstremalnych poświęceń, wyrzekania się czegokolwiek czy gruntownego zmieniania swojego życia. Bardziej nakłania do przemyśleń i pracy nad sobą. Ja stoicyzm traktuję jak pewnego rodzaju podpowiedzi, których przestrzeganie pomaga mi być niezniszczalnym. Patrząc z boku może wydawać się, że stoik jest osobą niewrażliwą, nie posiadającą za grosze empatii, czy wręcz nawet psychopatyczną. Nawet moja żona czasem mówi mi, że mam w sobie coś z psychopaty, bo w trakcie już 15-letniego (obym się nie mylił, choć pewnie i tak tego nie czyta) związku jest w stanie na palcach jednej ręki policzyć przypadki sytuacji, które faktycznie wytrąciły mnie w jakiś sposób z równowagi. Nie mówię przy tym, że jestem oazą spokoju, bo potrafię się też zdenerwować, jednak to nie o tym poziomie wytrącenia z równowagi rozmawiamy.

Postawy i techniki stoickie

Nie wiem czy istnieje zamknięta lista określająca wszystkie zasady stoicyzmu, a już na pewno nie istnieje jedyna słuszna interpretacja tychże zasad. Myślę, że każdy ma prawo, a nawet powinien po swojemu podejść do tematu i interpretować go wedle własnego uznania. To zdaje się jest istotą filozofii. Dlatego też poniżej przedstawię kilka aspektów, które według mnie definiują stoicyzm takim jakim go widzę i wykorzystuję.

Chyba najważniejsza zasada stoicyzmu to dychotomia kontroli, którą pozwolę sobie wyjaśnić poprzez cytat z Encheridionu Epkiteta:

Z wszystkich rzeczy jedne są od nas zależne, drugie zaś niezależne. Zależne […] to wszystko, co jest naszym dziełem. Niezależne […] to wszystko, co nie jest naszym dziełem. […] Starajże się tedy każdemu gwałtownemu wyobrażeniu natychmiast przeciwdziałać, […] zbadaj owo wyobrażenie […] czy przedstawia ono rzeczy od nas zależne, czy niezależne. I jeśli przedstawia rzecz jakąś, która nie jest od nas zależna, z miejsca wypowiadaj swe zdanie: „Nic a nic mnie to nie obchodzi!”

W skrócie chodzi o to, aby skupić się na rzeczach, na które mamy wpływ, zamiast tracić energię, na te z którymi nie jesteśmy wstanie nic zrobić. Tutaj temat jest o tyle ciekawy, że pierwotnie w stoicyzmie dzielono rzeczy jedynie na zależne i niezależne, przy czym zależność jedynie w 99% była uznawane już jako niezależność. Współczesny stoicyzm dopuszcza pojęcie rzeczy częściowo od nas zależnej. Ja jednak uważam, że jest to niepotrzebne komplikowanie sprawy i, że każdą rzecz można rozbić na takie czynniki pierwsze, aby finalnie zachować pierwotny podział.

Bazowanie wszystkiego na podstawie faktów. To unowocześniona wersja starożytnego stoicyzmu, który mówił „żyj zgodnie z naturą”. W tamtych czasach natura i jej prawa były faktem. Przez blisko dwa tysiące lat zrozumieliśmy naturę na tyle, że byliśmy w stanie spisać jej zasady w postaci nauki. Tutaj muszę zmartwić wszystkich płaskoziemców – nie możecie być stoikami.

Docenianie tego co się ma. Często nie doceniamy tego co mamy. Jest to spowodowane nieustającą chęcią posiadania czegoś więcej. Czasem jednak warto się na chwilę zatrzymać i przeprowadzić proste ćwiczenie – pomyśleć co by było, gdyby nagle straciło się daną rzecz. Jakie skutki by to przyniosło, a także jak byśmy się wtedy czuli, ALE bez nadmiernego rozmyślania i podejścia emocjonalnego, bo to byłoby już niestoickie 😉.

Docenianie tego co się ma to jedno, a dalszy rozwój to naturalny następny krok. Akceptacja stanu aktualnego to bardzo ważna rzecz, ale myśl stoicka prawi również, że należy zdobywać kolejne doświadczenia i pogłębiać swoją wiedzę. Istotne jest tutaj czerpanie lekcji z doświadczeń i nietraktowanie przy tym porażek negatywnie, a bardziej jako drogę. Pozwolę sobie tutaj zacytować tytuł książki Ryana Holiday – The Obstacle Is The Way (z ang. przeszkoda jest drogą), którą też mam w planach przeczytać. To wszystko za sprawą tego, że Stoicy uważają świat jako zdeterminowany, a my nie mamy wpływu na to co się wydarzy, więc powinniśmy to przyjąć bez emocji. Sam nie wiem czy do końca zgadzam się akurat z tym aspektem. Na pewno uważam, że porażki należy traktować jak lekcje najwyższej jakości i, zamiast bezsensownie się roztkliwiać, należy z nich wyciągnąć naukę, która zdecydowanie przyda się w przyszłości. Jednakże lubię filozofię pod tytułem człowiek jest kowalem swojego losu, która jest może nieco naiwna, jednak mnie osobiście napędza do pracy i myślę, że bez takiej postawy nie byłbym tu gdzie jestem teraz. Natomiast zdaje się, że i tutaj stoicyzm ma odpowiednią dla mnie odpowiedź. Otóż istnieje interpretacja tej postawy, która twierdzi, że należy wyzbyć się pragnień, ale tylko tych opartych na błędnych przekonaniach. Można to przełożyć na – dawaj z siebie wszystko, ale w słusznej sprawie, takiej która ma sens. Należałoby tutaj zakładać, że taką sprawą będzie ta, która jest zależna od nas i zgodna z naturą, czy nauką tudzież faktami. Z taką wersją jestem w stanie się zgodzić.

Na koniec równie istotna stoicka maksyma, czyli nikt nie jest doskonały, zaakceptuj to i kontynuuj samodoskonalenie się, niestety prawdopodobnie będzie trwało to w nieskończoność, ale na pocieszenie bądź pewny, że z każdym dniem stajesz się lepszy.

Czy jestem stoikiem?

Szczerze powiedziawszy, nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno bliżej mi do filozofii stoickiej niż do każdej innej, którą znam. Myślę też, że nikt nie jest w stu procentach spełnionym stoikiem, bo jednym z głównych założeń stoicyzmu jest dostrzeganie swojej niedoskonałości, ciągły rozwój i dążenie do doskonałości, ale ze świadomością, że ważna jest droga, a nie samo jej osiągniecie.

Nie jest też tak, że ze stoicyzmem zgadzam się w pełni. Dla przykładu zacytuje Epikteta:

Jeżeli znowu serdecznie całujesz swe dziecię lub żonę, mów sobie: «Całuję człowieka». Przeto kiedy ten człowiek umrze, nie będziesz rozpaczał.

Jest to fragment Encheiridionu, który prawi o tym, żeby na wszelkie rzeczy patrzeć obiektywnie, bez emocji, niejako z góry czy też wychodząc z siebie i patrząc przez nieswoje okulary. O ile jest to super taktyka w kontekście patrzenia na rzeczy materialne tak nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek był w stanie ze spokojem przyjąć sytuację, w której ginie jego małżonek lub dziecko. Niemniej jednak stoicyzm uchodzi za filozofię, która pomogła wielu osobom w naprawdę trudnych chwilach, więc może coś w tym jest.

Abstrahując od tego, ten fragment zwrócił moją uwagę również na całkiem inną rzecz, nad którą powinienem popracować. Otóż na pewno mam spory problem z patrzeniem na rzeczy materialne bez emocji, jak to napisał Epiktet – rzeczy związane z technologią budzą moje upodobanie. Dość istotnie oddałem się w szpony konsumpcjonizmu, bo jestem strasznym gadżeciarzem i co chwilę kupuję rzeczy, które po głębszym zastanowieniu raczej nie są mi potrzebne, a na pewno nie są niezbędne. Tutaj stoicyzm akurat przenika się z minimalizmem.

Jaki jest cel tego wpisu?

Nie chciałbym, aby ktoś pomyślał, że celem tego wpisu jest nakłanianie kogokolwiek do zostania stoikiem i przekonywania na siłę, że to jedyna słuszna droga. Wiem, że w Internecie jest mnóstwo tego typu coachingowo-mentorskich wylewów, w których autorzy w sposób pasywno-agresywny wpajają, że ich sposób myślenia jest jedynym słusznym (coś w stylu moja opinia jest najmojsza), a wszyscy którzy tego nie rozumieją lub się z tym nie zgadzają to debile. Jestem daleki od takich działań.

Cel, dla którego napisałem ten wpis, w zasadzie nie jest mi tak do końca znany. Wydaje mi się, że to było tak, że dzięki pewnym osobom zauważyłem w ogóle istnienie stoicyzmu i chciałem przelać tutaj swój entuzjazm z tym związanym, dzieląc się tym samym tą informacją z kimkolwiek kto będzie chciał tutaj zajrzeć i zapoznać się z tym co napisałem.

Muszę także przyznać, że pisanie tego wpisu było ciekawym doznaniem. Nie jestem jakimś doświadczonym blogerem czy też twórcą tekstów, ale przeważnie pisanie tego typu rzeczy wygląda u mnie podobnie, można by rzec rutynowo, tj. tworzę wpis, ustalam temat, piszę krótki wstęp próbując przy tym być elokwentny i może trochę dowcipny, a później biorę tenże temat rozkładam na czynniki pierwsze i po prostu opisuję je po kolei, wiedząc przy tym co chcę zawrzeć we wpisie oraz jaki będzie efekt końcowy tejże pracy. Jednakże w przypadku tego wpisu sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Najpierw pojawił się pomysł, który później wertowałem w głowie zastanawiając się – czy w ogóle powinienem go spisywać? Czy wystarczająco zgłębiłem temat, aby mieć moralne prawo o nim pisać? Czy przeczytanie kilku moich słów na ten temat kogokolwiek zainteresuje? Gdy już powiedziałem walić te rozmyślania, napiszę to dla siebie to siadłem i zacząłem pisać tak chaotycznie jak nigdy. Skakałem pomiędzy akapitami dopisując kilka słów to tu to tam. Momentami długo myślałem nad jednym zdaniem, a innym razem myśli same przelewały mi się na klawiaturę z siłą wodospadu. Ciekawe doznanie, może zamiast inżynierem powinienem zostać filozofem? 🤔 Ha-ha oczywiście to żart, bo kompletnie się do tego nie nadaję, a i dobrze mi tak jak jest! Niemniej jednak czytając teraz ten gotowy wpis jestem w ciężkim szoku, że to ja go napisałem, bo momentami nie brzmię nawet jak ja. Jak pisałem na wstępie, jestem zdziwiony, że taki temat w ogóle został przeze mnie poruszony. Czy efekt finalny mnie zadowala? Powiedzmy, że nie jest źle, ale taka forma zdecydowanie mnie męczy, jednak bycie stoikiem jest dla mnie łatwiejsze niż pisanie o tym.

Zachęcam również i Ciebie, drogi Czytelniku, do przelania swoich przemyśleń w sekcji komentarzy. Pisz jakby miało nie być jutra!


Jeżeli podobał Ci się ten wpis to możesz mnie wesprzeć! 🙂

Tomasz Dunia

🇵🇱 Z wykształcenia Mechatronik. Z zawodu Główny Konstruktor w PAK-PCE Polski Autobus Wodorowy (Neso Bus). Po pracy Ojciec Roku. W nocy Wannabe Programista. Wszystko to daje przepis na zwykłego nerda :) 🇬🇧 Mechatronics by education. By profession Chief Constructor in PAK-PCE Polish Hydrogen Bus (Neso Bus). After work Father of the Year. At night Wannabe Programmer. All this gives a recipe for an ordinary nerd :)

svg

Co myślisz?

Pokaż komentarze / Napisz komentarz

Jeden komentarz:

  • bobiko

    16 marca, 2023 / at 2:56 pmsvgOdpowiedz

    Ja zas czytam ebooka stoicyzm na każdy dzien roku. i zapisuje przemyślenia każdego dnia. To jasne, ze nie z wszystkimi poglądami można sie zgadzać ale .. również odkryłem, jak wiele wspólnego ze Stoikami mam.

Odpowiedz

svg
Szybka nawigacja
  • 01

    Stoicyzm – inżynier o filozofii